Nocny Konstancin VOL. 3

Szczegóły

Kategoria: Eskapady

Opublikowano: wtorek, 06, listopad 2012 19:32

Przyszła pora by kontynuować wspaniały cykl wypraw do nocnego Konstancina. Lista dzisiejszych obiektów poza cegielnią nie pochodziła z naszej zaprzyjaźnionej strony. Była spisem wygooglowanych miejsc bez konkretnych informacji czy obiekt rzeczywiście jest opuszczony. Mimo tego i tak postanowiliśmy ruszyć w drogę. Pierwsza na liście widniała willa Greczynka. Jak się okazało obiekt spełniał nasze exploratorskie standardy (choć tak do końca opuszczony nie był). Z wejściem do budynku nie było problemów, część ekipy dziurą w podłodze przedostała się do piwnic, potem wdrapawszy się na parter znalazła drabinę i reszta mogła spokojnie wejść przez okno.

Willa miejscami w kiepskim stanie ale mimo to udało się wejść na każde piętro choć nie do każdego pomieszczenia. Odnaleźliśmy trochę wyposażenia, książek, mebli itp. co podniosło atrakcyjność miejsca. Oprócz samej willi na terenie stał mniejszy budynek, w którym jak się okazało zawinięty w kołdry spał sobie spokojnie mężczyzna. Sprawdziliśmy czy żyje i udaliśmy się dalej.

Niedaleko willi na tej samej ulicy udało nam się zlokalizować kolejny obiekt. Domu tego nie było na naszej liście i dobrze, że się trafił bo zasilił konto dzisiejszego wieczoru. Bezproblemowe wejście pozwoliło nam na swobodną explorację. Obiekt niezbyt duży ale całkiem ciekawy. Najfajniejszy okazał się strych.

Pominięta ostatnimi czasy cegielnia dziś doczekała się naszych odwiedzin (reszta obiektów z naszej listy nie spełniając wymogów została pominięta). Z odnalezieniem mieliśmy niewielki problem bo pierwotnie wjechaliśmy nie w tą ulicę co potrzeba. Połaziliśmy po krzakach, trafiliśmy nawet na imprezkę nad jeziorkiem. Udzielone od imprezowiczów rady pozwoliły nam skierować się na właściwą drogę. Dojechaliśmy do końca ul. Słowiczej króciutki spacer i już byliśmy przy obiekcie. Jedna z najciekawszych jak dotąd cegielni jaką zwiedzaliśmy pomimo faktu, że nie była duża. Całkiem nieźle zachowana niezaśmiecona w środku stanowiła miłą część wieczoru.

Jadąc ul. Słowiczą wypatrzyliśmy wcześniej całkiem spory opustoszały budynek. Wyposażenia w nim praktycznie nie zostało żadnego ale i tak pochłonął sporo czasu z racji mnogości mieszkań tworzących go.

Obchodząc poprzedni dom wokoło naszym oczom ukazał się nowy cel. W oddali dosłownie kilku metrów stał sobie spokojnie mniejszy piętrowy domek. Okna i drzwi pozabijane blachą. Do wnętrza prowadziła tylko jedna droga, mianowicie blacha w jednym z okien była naruszona i umożliwiła dostęp. Niestety po wejściu do środka w momencie pomocy przy wchodzeniu innym uczestnikom załamała się podłoga i Młody jedną nogą wpadł do piwnicy, co widać na pierwszym zdjęciu. Udało mu się na szczęście wygrzebać bez żadnych urazów. Reszta uczestników uważając pod nogi zdołała bez niespodzianek dostać się do środka. Budynek niezbyt duży, zawierał na niższych kondygnacjach mało souvenirów czego nie można powiedzieć o stryszku, który okazał się istną kopalnią. Przebrnięcie przez większość rzeczy tam pozostawionych zajęło nam dużo czasu ale sprawiło przy tym jeszcze więcej przyjemności. Najlepszy dzisiejszy obiekt był zarazem ostatnim. Wskazówka przekroczyła 2 więc trzeba było kończyć na dziś Konstancin.

Już niedługo ponowna wizyta w koszarach w Górze a także tropienie nowych obiektów w Konstancinie..

• « poprz.
• nast. »