Dostałem cynk od kolegów z K.G.B., że warto zwiedzić urbexowy budynek w Sokołowie. Nie śpieszyło mi się jednak odwiedzić Podlasie.
Co prawda Młody zmuszał mnie, bym ruszył wreszcie swój tyłek i odwiedził tę gigantyczną cukrownię, bo powoli zostaje ona burzona i rozkradana z tego, co lepsze. Na wieść, że do owej cukrowni miał przyjechać Jarek K. włosy dęba mi stanęły i zacząłem szukać towarzyszy na przemówienie Jarka w cukrowni. Historia obiektu jest długa i szeroka jak Wisła i kto by tam chciał ją słuchać. Najważniejsze, że do opuszczonej cukrowni miał przyjechać nasz wspaniały były premier i wywodzić się na temat opuszczonej fabryki. Oczywiście wiadomo, że upadek zawdzięczamy naszemu obecnemu premierowi Tuskowi.
Wsiedliśmy do auta i uderzyliśmy do Sokołowa. Przez drogę myśleliśmy, że ktoś mógł sobie zrobić jaja z najbardziej prawej i sprawiedliwej partii w kraju i oszukać nas, że Jarek odwiedzi upadłą cukrownię. Być może to był spisek, by zrobić w bambuko wiernych fanów PiS, którzy zjadą tu z całej Polski. Gdy dojechaliśmy na miejsce, nasze obawy rozwiały radiowozy policyjne, które pilnie strzegły porządku, by ta wspaniała uroczystość nie została przez przypadek zakłócona przez jakiegoś prowokatora. Drugą rzeczą, która sprawiła, że kamienie z serca nam pospadały, były plakaty z Jarkiem informujące, że niebawem nastąpi odważne, doniosłe wystąpienie najlepszego potencjalnego przywódcy.
(Tu miało być zdjęcie z plakatem Jarka, ale niestety gdzieś je zapodziałem
za to wrzucam film z takim panem z dnia w którym explorowaliśmy)
Główna brama była oblegana przez publiczność, więc by wejść poza kolejnością, musieliśmy szukać tylnego wejścia.
Przy okazji zwiedziliśmy jakieś tam urbexy. W środku kupa maszyn i złomu. Mam nadzieję, że niebawem pojawi się wycena tego wspaniałego majątku państwowego, który zostanie sprzedany na złom, a pieniądze z tego przedsięwzięcia zasilą skarb państwa.
Szkoda tylko, że złom potaniał. Po wejściu do pojedynczego stojącego obiektu byliśmy pod prawdziwym wrażeniem, że taka maszyneria jeszcze stoi i możemy oglądać ją w takim stanie, jakim jest.
Spacerując i kopiąc swoimi lakierkami po ziemi leżące bryłki miału znalazłem datę na posadzce. W ten sposób zaznacza się datę powstania budynku. Jestem tylko ciekaw czy data dotyczy realnego pobudowania tego obiektu, czy tylko momentu zalania owej posadzki.
A w Polsce w tym czasie odbył się pierwszy koncert zespołów Metallica i Modern Talking, Jan Paweł II po raz trzeci odwiedził ojczyznę, w FSO wybuchł pożar, w telewizji wyemitowano po raz pierwszy serial ,,Zmiennicy’’, a w polityce? Odbył się II kongres PRON „Planu Jaruzelskiego” i w Rzeczpospolitej opublikowano II etap reformy gospodarczej.
A dziś? Dziś przychodzi mi stąpać po gigantycznym budynku, w którym właśnie zamyka się przeszłość i pisze się przyszłość.
Wyglądam przez okno i widzę rozpostarte gruzowisko? Czy do takiego obrazu zmierza nasz kraj?
Idziemy dalej, bo musimy znaleźć salę widowiskową, w której Jarek odpowie nam jak żyć. Wchodząc do głównego budynku napotkaliśmy innych exploratorów, którzy szukali odpowiedzi na nurtujące każdego pytania, jak żyć? Okazało się, że nowo poznani koledzy z forgotten mieli jeszcze jedno pytanie - gdzie znajduje się wspaniałe laboratorium, które sprawia, że ten obiekt zasługuje na atrakcyjność rewelacyjną? Za piątaka podzieliliśmy się sekretną wiedzą. Wchodzimy do budowli i kopara nam opada.
Nieznane nam maszyny + gigantyczna hala = najwspanialsze urbexowe widoki. Widzimy przed sobą niedziałające rozdzielnie prądu i Internetu.
Nawet tu mieli urządzenie do mierzenia wstrząsów i wykrywania trzęsień ziemi. Być może to ono było powodem upadku tej fabryki a nie Tusk?
Spacerujemy, robimy zdjęcia, a czas nam mija nieubłaganie.
Nawet nie zauważyliśmy, że Jarosław K. już 15 minut debatuje, a my zwiedzamy, być może to najwyższa pora, by znaleźć tą salę widowiskową?
Ekipa chwilę odpoczywa po zwiedzaniu i idziemy dalej.
Tak się składa, że kolega Marcin był tu wcześniej i powiedział, że w następnym, segmencie budynku czeka nas coś fajnego. Miał rację, bo był jeden generator prądu, ale jak był kilka dni temu tutaj sam, były dwa.
Przeklęci szabrownicy bądź propagatorzy, którzy wynieśli by Jarek mógł stanąć przy jednym generatorze i biadoląc, że jest jeden, bo rządzi Tusk, a gdyby on rządził, stałyby dwa. Tak się u nas robi polityczne show.
Na mapie znaleźliśmy tereny, które zwiedzamy i moje okolice.
Naszliśmy też na choinkę w środku lata i kartkę świąteczną z św. p. babką Kiepską.
Przyszła , by odwiedzić obiekty biurowe. Tam wyposażenie już niestety w częściach i bardzo prowizoryczne jak na dzisiejsze unijne standardy.
Być może dzięki najnowszym dotacjom na rozwój szarej strefy i łapówkarstwa znajdą się pieniądze na nawy sprzęt i wyposażenie komputerowe. Pod owym projektem i wnioskiem na dotację podpisał się nawet sam prezes.
Choroba… musimy przyspieszyć kroku, być może go jeszcze dogonimy i spotkamy. GPS i wiedźmiński medalion wibrują, to znak, że gdzieś jest tajemne przejście do tajnego laboratorium.
Znajdujemy je, mówimy hasło: „sezamie otwórz się” i drzwi się otwierają. Właśnie tę sztuczkę zdradziliśmy wcześniej potkanemu koledze na swym eksploratorskim szlaku.
Laboratorium jest wspaniałe, a co najważniejsze - nietknięte. Probówki i naczynia chemiczne stoją sobie równo w szeregu. W oknach są firanki, a w magazynach odczynniki. Laboratorium jest najlepszą częścią cukrowni.
Zwieńczając eksplorację napotykamy wcześniej poznanych kolegów i odwiedzamy ogromną pustą halę.
Podsumowując, cukrownia w Sokołowie jest (mam nadzieję, że jeszcze jest) wspaniałym gigantycznym obiektem kompletnie wyposażonym. Nastawiłem się, że zwiedzanie zajmie nam bardzo dużo czasu, jednak całość można spokojnie zobaczyć w 30 minut niczego nie pomijając. Nam zwiedzanie zajęło jedną godzinę i piętnaście minut, a przez ten czas nie napotkaliśmy Jarosława, choć mieliśmy gorącą nadzieję.
Tym razem towarzyszył mi Rafa i Marcin.
Wypad uznaję za udany.
© 2011 by GPIUTMD