Garwolin - Izdebno - do połowy spalona chata i obora

Szczegóły

Kategoria: Eskapady

Opublikowano: niedziela, 14, listopad 2010 17:39

Miedzy lipcem, a sierpniem 2009r. znajomy powiedział mi że zobaczył na forum Garwolina moje zdjęcia pustostanów. Skromnie pochwalił mnie za nie i poprosił, abym udał się do miejscowości Izdebno w celu sfotografowania pustostanu, którego jest właścicielem. Ten pusty dom spłoną, jednak nie doszczętnie i chciał, żeby umieścić zdjęcia na forum.

Sam nie był tam dawno a gdy dom płoną, to miał problemy rodzinne i nic mu po tej ruderze, gdy innymi problemami była u niego zaprzątnięta głowa...

Wsiadłem więc o zmroku na rower i rekreacyjnie ruszyłem do prawie sąsiedniej miejscowości . Podwórko pana Leszka U. znajduje się naprzeciwko szkoły podstawowej. Jednak nie widać tego domu dobrze, bo zasłaniają go krzaki i drzewa. Idąc spokojnie ledwo co dostrzegłem pastuch, który mógłby mnie porazić prądem, lub wdepnąć w krowią minę. Wszystkie czyhające mnie przeszkody perfekcyjnie ominąłem. Doszedłem na podwórko i drewniany dom mimo pożaru, który miał niedawno miejsce wydawał się wcale niespalony. Jednak gdy wszedłem na środek podwórza okazało się że pożar strawił równą połowę części domu. Zdziwiłem się, że piec w domu był rozsypany w drobny mak. Widziałem już masę miejsc po pożarowych i piec zawsze pozostawał nietknięty, a czasem nawet pół komina stało sztywno. Wniosek z tego, że piec był, aby słabo wykonany, albo strażacy silnym strumieniem wody go rozkruszyli, w co bardzo wątpię. Cześć domu, która nie uległa spaleniu była pusta. Zero mebli, czy przedmiotów codziennego użytku. Okna były pozabijane deskami a nawet jedno było wzmocnione elementem ogrodzenia na jaki był przydział w czasach komuny i większość szkół była ogrodzona płotkiem z takiego metalu. Pamiętam dokładnie swoją szkołę i dziury w tym ogrodzeniu robione przez uczniów, abyśmy mogli szybciej po lekcjach zwiewać do lasu. Jedno okno było nawet uszczelnione liśćmi od mrozu. Gdy obadałem dom, to czas na inne elementy gospodarstwa. Studnia stała niesymetrycznie do całości w centrum przestrzeni. Zajrzałem do środka, a tam sucho, deski i śmieci na dnie. Standard w takim miejscu. Zrobiłem zdjęcie i widzę, że coś przeszkodziło mi w sfotografowaniu dna studni. Był to metalowy pręt. Jestem ciekaw do czego on mógł służyć. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to że na tym drucie można było przywiązać na sznurku od prasy bańkę z mlekiem, aby mleko chłodziło się w lodowatej studzianej wodzie. Moje obawy rozwiewała nieopodal znajdująca się obora, brak było tylko stodoły. Widocznie musiała być rozebrana, albo za stodołę mogła służyć część obory. Zmierzam explorować oborzynę. Futryna drzwi drewniana a w niej są zawiasy, kawałek łańcucha i kłódka. Dziwi mnie dlaczego w pustostanach zawsze wszystkie drzwi są pootwierane i wszystkie zamki nie są wyłamane, tylko zwyczajnie otwarte kluczem. W pierwszym pomieszczeniu ciemnica, błysk z aparatu pozwala mi stwierdzić że w środku jest kilka cegieł pieca ze spalonego domu i trochę spalonych desek. Drugie pomieszczenie to pusta piwnica. Kształt jej jest zaokrąglony i na suficie była dziura w kształcie kwadratu. Ostatnie pomieszczenie, to obora. Wszędzie było pełno słomy. Na jednej z belek ktoś zrobił sobie huśtawkę. Z grubości sznurka można było wywnioskować, że oto dzieci z pobliskiej podstawówki. Kończąc swoja eskapadę spojrzałem jak wygląda dach tego obiektu. Zostały tylko krowy, a dach dawno szlag trafił. Doceniam w dawnym budownictwie szczegóły, które były robione w murowanych budowlach u szczytu ścian łączących dach. Ten element to fasada i ta służyła do tego aby ptaszki mogły sobie wlatywać do środka, a dziś? Kto chciałby, aby ptaszki mogły wlatywać pod nasze strzechy? Przecież one srają… Na tym kończę. Jak zawsze do obejrzenia na koniec galeria zdjęć. Pozdrawiam i zapraszam do częstszego zaglądania na www.pawelet.pl

• « poprz.
• nast. »