Czy przeniesienie klimatu gry z dżungli, w tereny miastowe wyszło na dobre? Nie mam zdania. Gdy z zafascynowaniem czytałem recenzje pierwszego Crysisa, wydawcy szemrali po cichu, że Crysis będzie trylogią.
Lubię prostotę i przejrzystość! Wydawcy mogli przedstawić trzecią część gry, osadzoną na wyspach pomiędzy palmami, kończąc w jakiś finalny sposób rozpierduchę z niebieskimi kosmitami. Git. Scenariusz ten się nie sprawdził, producenci na siłę wcisnęli nam do gardeł silnik CryEngine 3, Nowy Jork i niewiadomo skąd pojawiających się, czerwonych kosmitów (komuniści?). Już od starożytności, odnoszono się z szacunkiem do liczb. 1 – wiadomo, jedność, pierwszeństwo, władzę 3 – stabilizacja, harmonia, idealność, 10 – również podkreśla jeszcze większą idealność, ale Crysis bez cyferki, potem sequel z przydomkiem Warhead, a następnie podstawowy tytuł z dwójeczką. Gdzie tu miejsce na ład, harmonię i porządek? Zapewne liczyła się kasa, zapewne powstanie jeszcze kilka sequeli do dwójki, a może nawet trójka i jeszcze jakieś sequele? Przymnijmy, że gra będzie liczyć w ostateczności 6 egzemplarzy. Szóstka w starożytności, symbolizowała mało znaczące dla prestiżu wartości, w Biblii wiadomo, do czego nawiązuje, znajomy sumerolog mówi, że 6 to (jeszcze nie uzyskano zgody na publikację). Poprzestańmy jednak zawracać sobie głowę, takimi dyrdymałami i całą symboliką ukrytą w cyfrach, przecież to niezgodne z Nauczaniem Kościoła, aby tkwić w takich zabobonach. Jak wspominałem rozchodzi się o kasę, a gdzie pieniądze tam 6, bardzo często w trzykrotnej postaci. Weźmy kalkulator albo darujmy sobie, zabraknie skali na nim, ile kasy więcej w ten sposób wpadnie w kieszenie producentów. Nie ma co się rozdrabniać, skoro nawet producenci Harry'ego Pottera dzielą film, aby zarobić więcej kasy, to na tym świecie nic w dobie kapitalizmu, nie jest w stanie mnie zadziwić.
Dygresja autora:
Czy nie macie mnie dość, miałem pisać recenzję, a piszę takie głupoty, że głowa mała. Czy moje recenzje muszą być takie jak inne, nie pisze do CD-Action, czy portalu dla graczy, wszystko znajduje się na prywatnej stronie internetowej, więc jeśli nie publikuję niemoralnych rzeczy, mogę pisać wszystko w sposób zupełnie dowolny? Człowiek na co dzień, nie docenia tej wolności, bo jej ma pod dostatkiem. Gdyby czasy czerwonych flag, nie zostałyby obalone przez Bolka, napis w streszczeniu opisu mojej strony „Prywatna strona internetowa…”, musiałby być zmieniony na „Na użytek ludu pracującego strona internetowa…”. Tfu… Komuniści).
Dopatrzyłem się też spisku w grze - już wiem, dlaczego niebliscy kosmici, zostali z zastąpieni czerwonymi komunistami. Zamierzam stworzyć jakiś podrobiony dokument i opublikować wszystko na WikiLeaks. Nie będę jednak tak dumny, jak paw, publikując wszystko na międzynarodowej witrynie. Specjalnie, tylko dla was, na undergroundowej stronie, publikuję przed wami cały polityczny spisek zaistniały w Crysisie 2.
Druga Dygresja autora:
Dawno, dawno temu, gdy wyszedł sequel Crysisa, zniesmaczona burżuazja w parlamencie Unii Europejskiej, ze stanowczą złością, uderzyła pięścią w stół, ze zdenerwowania. Jak to możliwe, że bez naszej zgody producent gry, znajdujący się na terenie UE, w drugiej grze, pozwala graczom strzelać do kosmitów koloru niebieskiego. Przecież to sabotaż! Strzelać do kosmitów koloru niebieskiego, koloru niebieskiego, który chwalebnie spoczywa na fladze UE. Szybko wydać rozporządzenie, aby coś z tym zrobili. Cofnijcie firmie dopłaty, które są przyznane ze środków unijnych, oznaczcie grę PEGI +66 wyślijcie im Tuska z Polski, aby podniósł im podatek na gry jeśli się nie dostosują. Oczywiście studio zdecydowało zmienić klimat gry i niebieskich kosmitów, zastąpiono czerwonymi kosmitami, symbolizujących nieistniejący już komunistyczny system. Do komunistów.
Nie jesteście ciekawi, jak wyglądałaby ta wiadomość, gdyby Wałęsa nie przeskoczył płotu i NRD i RFN trwałoby do tej pory? Bardzo podobnie, tylko zapewne kolory użyte w grze byłyby zastosowane na odwrót:
Dawno, dawno temu, gdy wyszedł sequel Crysisa, zniesmaczeni towarzysze Ludu Pracującego ZSRR, ze stanowczą złością uderzyli pięścią w stół, ze zdenerwowania. Jak to możliwe, że bez naszej zgody producent gry, znajdujący się na terenie państw Przyjaźni Radzieckiej, w drugiej grze, pozwala graczom strzelać do kosmitów koloru czerwonego? Przecież to propaganda! Strzelać do kosmitów koloru czerwonego, koloru czerwonego, który chwalebnie spoczywa na sztandarze ZSRR. Szybko wydać rozporządzenie, aby coś z tym zrobili. Wyślijcie KGB i spalcie studio, bez pozostawienia jakichkolwiek śladów. Crysis 2, nigdy nie ujrzał światła dziennego.
Zupełnie nie wiem, co się stało, iż kosmici siejący lodowate spustoszenie w przeciągu trzech lat, stali się czerwoni i nabrali zupełnie różnych cech i kształtów w Crysisie 2. Tym bardziej, że przypominali oni stworzenia z filmu Wojna Światów. O czym wspomnę za niebawem. Mój pierwszy kontakt z grą, miał miejsce w sklepie komputerowym, gdzie zawsze zamawiam gry. O rany… już jest… Jeszcze chwila, a pudełko z Crysisem, wyląduje w moich łapskach. Mam, ale co jest. Jakość plastiku z pudełka, jakaś słaba. Można spokojnie naciskać pudełko i ono wgina się do środka. W zafoliowaniu pudełka, nie dopatrzyłem się miejsca, gdzie należałoby właściwie rozpieczętować grę. Dopiero zębami, udało mi się przebić przez folię. Instrukcja i płyta. Monotonia, którą coraz częściej napotykam podczas kupna nowej gry. W domu szybko instaluję grę i myślę, że będę grał, ale nie. Do pobrania jeszcze są jakieś łatki, a gdy one się ściągały, to na pudełku w międzyczasie wyczytałem, że aby pograć, trzeba mieć stałe łącze internetowe. A co jeśli ktoś, kiedyś gdzieś zrobi zamach na tę między światową autostradę megabajtów? Nawet w obliczu apokalipsy sieciowej, nie będę mógł pograć w Crysisa i GTA IV, bowiem wtedy muszę łączyć się z netem. Paranoja. Połączenie z netem jest, po co się będę martwił na zaś. Menu gry, podobne jak we wcześniejszych częściach, ale przeszło całkowity lifting wzbogacony o przepiękna muzykę, jedyną rzecz, do jakiej się nie przyczepię recenzując grę. Nie jestem melomanem, ale gdyby przyszło mi grać w Crysisa bez włączonych głośników, to zaniechałbym w ogóle w niego grać. To ona nastraja i nie pozwala odejść od monitora na siku bez podgłośnienia dźwięku. Kwestie dialogowe w grze, wyglądają jednak dość słabo pomimo pełnego dubbingu. Najbardziej drażniło mnie to, że głos bohaterów, nie zgrywał się z mimiką postaci. Powołując się na uwagę redaktorów CDA popieram, że prof. Gould miał wyglądać jak zapalony naukowiec, dla porównania zaprezentuję sylwetkę Dr Emmett Brown`a z Powrót do przyszłości - Back to the Future (1985). Dubbing jednak z niego zrobił idiotę i owy idiota, prowadzi nas przez początek gry. Fabuła w miejscu stać nie może, więc gdy obcykamy, o co chodzi, splot wydarzeń sprawia, że przechodzimy w dowodzenie gościa, który ma władzę nad siłami zbrojnymi przeciwko obcym. Finalnie gość okazuje się człowiekiem spoczywającym w kapsule, która utrzymuje go przy życiu i pozwala w ten okrutny sposób egzystować dość prymitywnie. Chyba ktoś od kogoś zerżnął ten pomysł, bo w Falloucie: Nev Vegas osoba pana Housa, wyglądała identycznie. Tu chcę jeszcze zaznaczyć, że Crysis jest zbieraniną pomysłów, które miały już miejsce w bliższej lub dalszej przeszłości. Skopiowanie pomysłu z Fallouta, to pryszcz. Atak plagi obcych, pomieszany z zarazą, to motyw wiodący gry Prototype, przy której klimatycznie Crysis może się schować. Kosmici wydobywający się spod ziemi… Nie no tylko dać w mordę producentom, za obrazę najlepszego jak dla mnie filmu istniejącego na ziemi - Wojny Światów - War of the Worlds (2005), a do tego jeszcze trójnogi i ich przerażający dźwięk. Ręce opadają. Jeśli chodzi o granie, to fizyka nie zawodzi technicznie. Postać porusza się swobodnie i nie stwarza problemów np. ze sterowaniem. Obsługa nanoskafandra, została uproszczona. Możemy zapomnieć o wciskaniu środkowego przycisku myszy, ukrytego w rolce. Wciskając Q - włączamy pancerz, E - maskowanie, sprint załącza się z biegiem, super skok po przytrzymaniu Spacji. Możemy też zmodernizować kombinezon za punkty, które zdobyliśmy w grze, te natomiast można zbierać pod postacią pyłu, które pojawiają się, gdy rozwalimy obcego. To zupełna nowość, ponieważ przemierzając linowe lokacje, możemy się znudzić ciągłym chodzeniem na przód i naciskaniem spustu. Czasem więc, można wrócić w miejsce unicestwienia kosmity i tracimy wtedy kilka sekund z życia na zabawę w zbieranie punktów. Lokacje, jak wspominałem, są proste i zazwyczaj przemierzamy je cisnąc cały czas do przodu, czasami jednak są ukryte przejścia, więc nie zaszkodzi się również rozglądać. Lokacje można przemierzać też w różny sposób np. w ukryciu, eliminując przeciwników, jako snajper, bawiąc się w Rambo. Czasu w pojazdach spędzimy niewiele - uwaga na fotoradary, możemy zapłacić mandat, poważnie. Każda lokacja ma rozsiane elementy w różnych miejscach do kolekcjonowania. Jak Ci się coś pod rękę przez przypadek nie nawinie, to na próżno szukanie. Nie wiem, czy wpływa to jakoś na rozgrywkę, ale w ten sposób odblokowujemy bajery w menu. Sam grając w C2, bawiłem się bardzo dobrze, przy karcie graficznej ze średniej półki, gra chodziła płynnie nawet na ekstremalnych ustawieniach. Jednak, gdy chciałem nagrać swoją rozgrywkę, płynności nie było żadnej.
© 2011 by GPIUTMD