Opuszczone budynki, imprezy, gry i wiele innych...
  • Relacja z I wypadu do Czarnobyla
  • Relacja z II wypadu do Czarnobyla.
jtemplate.ru - free Joomla templates

Czy "koko" jest spoko? Ryki 27.05.2012r.


 Spędzając spokojną niedzielę w miłym towarzystwie, doszły mnie słuchy, że w Rykach będą gdakać kury śpiewające koko Euro Spoko. Wybraliśmy się tam bez wahania, nie znając godziny występu gwiazdy wieczoru. Zespół Jarzębina miał grać o godzinie 19.30, a my przybyliśmy o wiele za wcześnie, by oglądać zieloną propagandę PSL.

Choć osobiście nie mam nic do imprez, w które miesza się polityka, ponieważ gdyby nie kasa spod ich ręki, ciężko by było w małych miasteczkach obejrzeć jakąś gwiazdę, którą na co dzień zna się wyłącznie z telewizora. Przybywając o wiele za wcześnie, nie mając zamiaru żłopać piwa na festynie, dzięki któremu nawet teksty piosenek disco polo nabierałyby głębszego znaczenia, postanowiliśmy w okolicy obszukać skrzynki geocachig. Skrzyneczkę przy kościele w Rykach sobie darowaliśmy, w świątyni odprawiała się Msza Święta. Nie chcieliśmy zakłócać Mszy. Wsiedliśmy do auta i oto odwiedziliśmy pomnik upamiętniający wydarzenia z okresu Powstania Styczniowego znajdujący się ok. 10 minut drogi od Ryk w stronę Lublina. Skrytka znajdowała się za pomnikiem w pomiędzy kamieniem, a drzewem porośniętym mchem. Wpisaliśmy się w logbook. Wróciliśmy z powrotem do Ryk odnaleźć skrzynkę przy kościółku, przy którym poznałem swoją narzeczoną. Powrót do Ryk okazał się czymś strasznym, bowiem musieliśmy swoje wycierpieć w korkach na krajowej 17-tce. Brama i furty kościoła były zamknięte więc bezczelnie skakać nie będziemy przez płot, by zdobyć cache. W końcu mieszkamy niedaleko stąd, więc możemy tu zajrzeć, kiedy nam się tylko podoba.

Nadszedł czas, by wrócić na festyn, by móc zobaczyć gwiazdę wieczoru. Udało się tak wszystko rozplanować, że nasze dotarcie (prawie) pod scenę równało się z rozpoczęciem występu. Publika słuchając w tle piosenek zespołu „Brathanki” (który był na czasie, gdy chodziłem do podstawówki) cisnęła się jak najbliżej przodu, by móc jak najbardziej z bliska obserwować hit przeszywający wszelkiego rodzaju media minionych miesięcy. Panowie już ustawiali statywy na mikrofony dla Jarzębinek. Gdy tylko pojawiły się babcie mające na głowach białe płócienne welony,  publiczność zaczęła się śmiać. Śmiech nie ustępował, gdy te panie cokolwiek powiedziały. Publiczność śmiała się, nawet z nieśmieszonego powitania. Sytuacji, dlaczego każdy widz koncertu brechtał się jak mógł, przedstawiać chyba nie trzeba. Wiadomo, był konkurs na piosenkę, która będzie reprezentować nasz kraj na Euro i w nim wzięło udział parę znanych zespołów i ludzi, ogólnie rozpoznawalnych na polskiej scenie muzycznej. Mało znany lubelski zespół wygrał jednak ten konkurs, nokautując komercyjne gwiazdy. Oczywiście wszystko dzięki SMS-om widzów, kosztujących określoną kwotę plus 23 %VAT podwyższony przez Kaczora Donalda. Można to porównać z otwartym głosowaniem na to, gdzie miał wystąpić Justin Bimber. Wyglądało to następująco: Amerykański Anonnymous pokazał swoje i pierwsze miejsce zajęła Korea Północna (ta komunistyczna i zła), drugie miejsce Izrael (komentarz zbędny), trzecie miejsce zajęła Polska. WTF??? Underground nie lubił Bimbera i chciał go wysłać w miejsce, gdzie amerykański imperializm jest raczej mało przyjaźnie traktowany. A Polska? Polska chyba jest odszczepionym podziemiem, które potrafi razem dokonać cudów. Polacy by zgotować Bimberowi piekło gorsze niż Korea pomieszana z konfliktami na bliskim wschodzie, gotowi byli zebrać się w kupę i zaspamować tą MIĘDZYNARODOWĄ ankietę,  tylko po to,  by wyżyć się na nielubianej gwieździe. A jak było z Jarzębinkami? Mnie się wydaje, że Ci, którzy oddali głos w esemesowym głosowaniu na ludowy zespół, zrobili to dla jaj. Tylko czy nie dziwne, że akurat całej Polsce zachciało się robić jaj? Ale skoro koko koko… to nie dziwne, to było zrobione wyłącznie dla jaj.

I Jarzębina na koncercie zapytała się, co chcemy usłyszeć? Wszyscy chórem: „koko koko”. Jednak rozczarowani musieli znieść kilka ludowych piosenek nim dostali deser. Choć spragnieni widzowie mieszanymi uczuciami odbierali autorskie piosenki ludowej kapeli, to przynajmniej przestali się śmiać. Ja natomiast rozkręciłem zoom na maksa w kamerze i zacząłem robić zdjęcia Jarzębinkom. Każdej z osobna. Trochę osób patrzyło na mnie jak na wariata, bo po zrobieniu zdjęcia twarzy Jarzębinkom, każdej z osobna, zwijałem się ze śmiechu. Babcie bez zębów (dzołk),

z grubymi okularami,

nawet jedna Jarzębinka była bardzo podobna do chłopa.

Z resztą sami oceńcie. Pewnie nikt nie był na tyle idiotą, by robić zdjęcia gęb starych babci. Jarzębinki, śpiewały, tańczyły, aż mi głupio było, że z początku szukałem tylko okazji, by ponabijać się z starszych od siebie babć, którym fartem udało się zrobić karierę z dnia na dzień. Babcie były pełne wigoru, jednak pomiędzy piosenkami, by odpocząć każda Jarzębinka miała do powiedzenia, jakiś wierszyk, lub przygotowaną śmieszną opowiastkę. Zaprawdę musicie uwierzyć, że owe teksty, były starannie przygotowane i jeszcze bardziej śmieszne, niż dziwaczo ubrane babcie. Najbardziej utkwił mi wiersz najstarszej z nich, dotyczący Unii Europejskiej. Myślałem, że babcie, będą siać propagandę niebieskiego systemu, ale wbrew pozorom babuszki miały taki sam stosunek do UE, jak ja. Czyli ten prawidłowy, negatywnie nacechowany. Inna znów Jarzębinka zaprezentowała pomiędzy przerwami skecz o tym jak sama (będąc babą ze wsi) udała się do stolicy i zachciała iść do teatru. Wystraszona kolejkami do kas myślała, że znowu wszystko na kartki. Gdy już do kasy się dostała, poprosiła o kilo kasy biletowej, bo jaglanu jała i grycanu jadła, ale biletowej jesce nie jadła. Okazało się, że dostała tylko papirek, który ktoś jej podarł przed wejściem do wielkiej hali jak u nich na wsi w remizie. Wystraszona baba bała się usiąść w miękkich fotelach, w takich, jakie ma tylko ksiądz proboszcz. Zepsuła spektakl i zamiast bić brawo, biła w prawo, uderzając dziadka z prawej. Niestety musiała interweniować milicja… Historia ta była bardzo śmieszna, że sam chichotałem się do łez. Nadszedł upragniony kawałek „koko koko”…. Baby poprosiły Antoniego, by zapodał muzykę. Fani zaczęli piszczeć. Jedna Jarzębinka jednak przerwała każdemu znane granie, bo jej mikrofon nie działał. Gdy naprawiono mikrofon, muzyka zaczęła ponownie grać. Plus za to, że baby nie waliły z playbacku. „Cieszą się Polacy, cieszy Ukraina…” każdy chyba sobie wyobraża, co się wtedy zaczęło dziać. Publika zaczęła śpiewać, szaleć, skakać, klaskać, tańczyć… A baby dały Power z całych sił. Skakały, tańczyły że mało ze sceny nie pospadały. Wszyscy dobrze się bawili, ja też. A teraz spójrzmy jeszcze raz na to na trzeźwo. Co by było, gdyby Jarzębinki nie miały okazji wystąpić w konkursie? Zapewne nikt by o nich nie słyszał, zespół byłby tylko lokalnym zespołem, który występuje jako zapychacz dziur, pomiędzy gwiazdami wieczoru występującymi, na tego typu festynach. Zespół jednak ma teraz swoje pięć minut na scenie muzycznej i wcale im tego nie zazdroszczę, ani nie żałuję. Zespół teraz sam stał się centrum imprezy i to na niego ludzie walili tłumami, że ciężko było się przedostać, ale gdyby nie konkurs organizowany na Euro o Jarzębinkach mało kto by mówił i na imprezę ze względu na nich raczej się nie wybierał. Druga sprawa to muzyka, która tak naprawdę gra Jarzębinka. W rzeczywistości inne piosenki z ich repertuaru nie wyglądają tak kolorowo jak „koko koko”. Dominuje w nich tylko jeden takt bębenek i harmonia. Piosenka na Euro jest inna niż wszystkie ich piosenki. Nie wnikam, choć chyba powinienem, kto stworzył dla nich żywą melodię do „Euro spoko”. W każdym razie na pewno Jarzębinki nie stworzyły jej same.

Z jednej strony to coś pięknego, że zespół, który składa się ze starych babć stał się tak popularny i osiągnął coś za czasów swego istnienia. Natomiast każdy medal ma dwie strony, druga strona jest taka. Jestem ciekaw jak nas Polaków, będą postrzegać zagraniczni fani footbolu? „Haha… Polend grandmother and old woman ” Nie chciałbym, żeby inni myśleli, że muzyka w Polsce to tylko pieśni ludowe. Nie chcę, by nas porównywano do afrykańskich plemion, które mają zamkniętą kulturę i żyją poza cywilizacją. Fajnie, że dzięki jaśnie wielmożnej (tfu) Unii Europejskiej, spełniają się scenariusze prosto z serialu ,,Ranczo’’. Każdy może się rozwinąć, każdemu wypala biznes, każdy może się stać gwiazdorem… Niestety w życiu nie jest tak różowo… Jedno ludowe „koko koko” zostało wypromowane a inni muzycy? Mnie Unia grosza nie dołożyła do biznesu, nie wyciągałem łap po brudne, skorumpowane pieniądze, żeby ktoś potem kazał mi na przymus kupować niepotrzebne mi rzeczy do mojego biznesu. Nie chciałem, bo kwota na rozpoczęcie działalności jest śmieszna, a na dodatek trzeba te pieniądze wydać na rzeczy, które są konkretnie scharakteryzowane. To gorsze niż pęto na nogi. Banałem jest nalepiane naklejek na zakupione rzeczy z logiem Unii. Ale cóż, może jednym dotacja pomogła, a innym zafundowała nieprzespane noce i stres o wiele gorszy niż przy podpisywaniu kredytu. Na trzy osoby biorące dotację, jedna jest zadowolona i ciągnie dalej swój biznes. Skończmy o systemie, wróćmy do muzyki… Wiem, że na taką promocję, jaką otrzymało „koko koko” czekają młode talenty, które chciałby zrealizować swoje marzenia, a potem wybić się dalej… Jednak wybraliśmy zespół, który po wielkim chaosie nazywanym euro zapewne zaszyje się we własnej miejscowości i stanie się lokalną legendą dla miejscowych ludzi i przejezdnych turystów. Pewien muzyk bliski memu sercu powiedział: „ Ciężko jest wypromować szajs, ale gdy ktoś wypromuje szajs, to szajsu ten szajs będzie słuchany przez wszystkich”. Gdyby babkom nie udało się dostać do konkursu gdakałyby nadal na lokalnych podwórkach. (Pisząc ten tekst, znajduję się w pracy i jednej z klientek nie miąłem wydać, wchodzę do sklepu by rozmienić kasę, a tam w radio leci koko...)

Na koniec koncertu babki dwa razy bisowały i wspomniały, że muszą uciekać, bo chłopy same w domu zostały, a ich czeka jeszcze małżeński obowiązek do wypełnienia. Jednak po pierwszym bisie zmyliśmy się spod sceny, bo za parę minut mogłyby być problemy z wyjazdem samochodem. W oddali usłyszeliśmy jeszcze tylko, która ile ma lat, która z nich jest matką, która babką, która ciotką, a która szwagierką, stryja, wuja cioski, wnuka, po prababce. Po „koko” grała jeszcze jakaś kapela, jednak pewnie niewypromowana przez media i komercję i ludzie jak my zaczęli zwijać się do domów.

Nie chciałem nikogo w tekście urazić, ani zespołu Jarzębina, to że kobiety zyskały uwagę w tak wielkim wydarzeniu jak Euro, jest nie lada fartem (albo, zabiegiem czysto komercyjnym) . Ani Fanów „koko euro spoko”, bo piosenka jest skoczna i wpada w ucho i nie dziwię się, że wszyscy łyknęli ją. Unii nie lubię, więc nie przepraszam nikogo. Natomiast na koniec chcę powiedzieć, że posiadam traumę zdobytą w dzieciństwie, związaną z piłką nożną. Niestety jeden rodzi się geniuszem inny by pracować fizycznie i różnorodność każdego należy uszanować. Ja urodziłem się bez talentu grania w piłkę nożną, a ten talent miała zaś połowa kolegów z klasy. Skutkowało to tym, że na meczach zawsze stawiali mnie na bramkę, lub obronę i wiadomo jak to jest. Wina zawsze bramkarza, bo puścił szmatę a nie atakujących, że stracili piłkę. Na boisku byłem prawie zawsze pomiatany. Nawet gdy grałem jakimś cudem na ataku piłki podać mi nich nie chciał. Więc nie dziwcie się i wybaczcie mi, że Euro jest dla mnie tylko wrzodem na tyłku i interesuje mnie tyle o ile o nim  usłyszę, jednak wszędzie teraz o tym trąbią, że nie sposób o nim nie usłyszeć. Jeśli ktoś czekał na Euro, to gratulacje, niedługo ono się zacznie, a ja mam nadzieję, że skończy się jak najszybciej, bo mam już dość sztucznego łatania dziur na Warszawie i pochłaniania piłkarskiej propagandy bijącej z mediów.

  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 001
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 002
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 003
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 004
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 005
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 006
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 007
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 008
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 009
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 010
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 011
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 012
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 013
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 014
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 015
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 016
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 017
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 018
  • koko spoko jarzebina Ryki by pawelet 019

Panel boczny

Promowani

 

 

 

EXPLORATION RUINS

 

Facebook


Kontakt: pawelet@wp.pl