Opuszczone budynki, imprezy, gry i wiele innych...
  • Relacja z I wypadu do Czarnobyla
  • Relacja z II wypadu do Czarnobyla.
jtemplate.ru - free Joomla templates

spotkanie KCPZPR forgotten.pl


Dobrze, tym razem to spotkanie KCPZPR forgotten.pl wyglądało o wiele inaczej niż zawsze. Cel był ten sam, wspólne piwko, długie gawędy z eksploracji, spotkanie ze starymi jak i nowymi eksploratorami, których zrzesza nieformalnie forgotten.pl.

K.G.B.

 


Podobnie jak ostatnio miejscem biesiadowania był najniższy poziom w klubie Wieżyca. Młody z Tomkiem wpadli na pomysł, by przynieść sporego fanta z opuszczonego miejsca. Był to wielki pierwszomajowy transparent z napisem: "Nasze serca, myśli i czyny Polsce Ludowej". Wszyscy mieliśmy ubaw po pachy. Martwa historia wyniesiona z Mazovi - fabryki tkanin wełnianych w Tomaszowie, zawisła dla jajec nad naszymi głowami. Niecałą godzinę później przyszła na nasz poziom inna grupka osób, których poglądy zmierzały w zupełnie innym kierunku, niż hasło, które widniało na czerwonym tle. Wyobraźcie sobie prawdziwego patriotę wchodzącego do lokalu z piwem, by odpocząć po (prawdopodobnie) demonstracji: "23 marca wychodzimy na ulicę! Obalamy złodziejski rząd" widzącego czerwone propagandowe hasło. Szok, osłupienie, zmieszanie, a potem ciche zastanawianie się, czy tu aby nie przychodzi nam pić piwa obok jakiejś podziemnej konspiracji ludowej? Na twarzy każdego wchodzącego dało się zauważyć to zdziwienie.

Szczerze mówiąc strasznie się bałem, nie chciałem mieszać się w niechcianą bójkę za ideały, których wcale nie propagowaliśmy. Napięcie wzrosło, gdy z piwkiem wszedł masywniejszy, na zero ogolony człowiek, popatrzył na to i odparł: "Będzie dym". Ale siadł i pił z tamtą grupą piwo. Miałem wrażenie, że zaraz dojdzie do rozlewu krwi i trzeba będzie się stąd ulatniać, a sąsiedzi niepewnie na nas patrzyli i robili zdjęcia.

Akcja zrobiła się ciut bardziej gorąca, gdy hasło zaczęło  przeszkadzać i ranić uczucia niektórych. Hasło zostało zdjęte i schowane po wymianie zdań. Mediacyjnie udało się rozwiązać problem i chwała tym, którzy się do tego przyczynili zarówno ze strony forgotten jak i strony przeciwnej.

Jak ja się zachowałem? Szczerze mówiąc raczej stchórzyłem. Gdy sytuacja pewnymi momentami robiła się gorąca miałem kurtkę i torbę pod ręką, na wypadek ewakuacji. Nawet nie odważyłem się zagadaćdo ludzi z naprzeciwka. Wiadomo, my chcieliśmy się tu tylko napić piwa, tak samo  jak  i oni. To tak, jakby wsadzić do jednego baru kibiców Legii i Polonii. Wbrew pozorom nikt w czerep nie dostał i całe szczęście.

Wywieszenie transparentu nie miało charakteru politycznego. Tym, którzy uprawiają urbex nie trzeba tłumaczyć, czym jest obcowanie z rzeczami, które znajdujemy w opuszczonych miejscach. Często natrafia się na propagandowe przedmioty i czuje się w pewnym sensie moc tego, że w czasach teraźniejszych niemożliwością jest zobaczenie czegoś takiego na co dzień. Tak samo niemożliwością jest wejść do pierwszego lepszego baru i w jego najskrytszych częściach ujrzeć podobne napisy, bądź spotkać  podziemną organizację do odnowy komuny w kraju. Dlatego sąsiedzi byli bardzo zdziwieni wchodząc tu i widząc taką rzecz. Nie wnikam, kim były osoby, którym przyszło biesiadować obok nas. Moim zadaniem nie jest szukanie sensacji i robienie z tego afery. Każdy ma prawo do własnego zdania i wzajemnego szacunku. Wszyscy zdrowi i bez siniaków, to tak trzymać.

Jeśli chodzi o nasze sprawy, to zawsze było o czym rozmawiać. Ci, którzy są aktywni opowiadali i opowiadali, a Ci spragnieni wieści (w tym ja, bo ostatnimi czasy rzadko się gdzieś wypuszczam), słuchali i słuchali. Na spotkaniu została poruszona bardzo ważna kwestia, odnośnie zabierania przedmiotów z opuszczonych miejsc. Padły stwierdzenia, między innymi z ust Juliana, że czasami warto coś zabrać, co posiada wartość historyczną, bo w ten sposób możemy ocalić relikt od zapomnienia, uchronić przed dewastacją, zniszczeniem, zapleśnieniem czy zburzeniem obiektu. To prawda, tak jak z przyniesionym transparentem. Leżał on gdzieś na powietrzu, w jakimś dołku. Gdyby koledzy go nie zabrali, to zabrałby go czas lub jakaś śmieciarka, to cała kwintesencja  problemu. Nikt nie stwierdzał, że trzeba przyjeżdżać z dwukółką i zabierać piece z żelaza, bo jak my ich nie zabierzemy, to jakiś złomiarz na pewno tak. Czasem drobnym rzeczom nie zaszkodzi zmiana miejsca, tym bardziej jeśli ktoś z tego uczyni pożytek.

Padł tez pomysł wyjazdu do "mekki' na Ukrainie, ale dopiero na wiosnę 2014, w planach jest to wyjazd niekomercyjny w niedużej ilości osób, ale co i jak... zobaczymy...

Do oficjalnego końca spotkania nie zostałem, ale z eksploraji wyszły nici, może następnym razem będzie lepiej?  Nie wątpię. :)

Panel boczny

Promowani

 

 

 

EXPLORATION RUINS

 

Facebook


Kontakt: pawelet@wp.pl