Wreszcie udało się osobiście spotkać z twórcami blooga post-apo-2012.
Spotkanie nie było zwykłą ustawką w barze przy piwku.
Razem udaliśmy się zwiedzić opuszczony klub Grota jak i wpadliśmy odwiedzić babcię w Pruszkowie. By nie błąkać się po Warszawie, ustaliliśmy, że spotkamy się bezpośrednio pod klubem. W międzyczasie udałem się na polowanie keszy. Pierwszy kesz był blisko - paręset metrów od klubu, więc udałem się bezpośrednio pod Tędy przeszła Warszawa. Okolica ciekawa, nieczynny szlak kolejowy i stare słupy trakcyjne. Skrzyneczka była ukryta właśnie w jednym z tych słupów. Schowana była pod suchą trawą na wysokości ziemi.
Wpisałem się do loga, a nawet po raz pierwszy zabrałem fant: grubą, czerwoną smycz na klucze. Również odwdzięczyłem się włożonym do środka magnesem z wizerunkiem prezydenta Rosji. Blisko tej skrzynki była kolejna. Szkoła PKP, to piękny, okazały, a zarazem, opuszczony budynek, który jest jednak niedostępny, ale kiedyś był. Skrzyneczka była ukryta w drewnianym płocie, za pojemnikiem na odzież używaną. Znaleziona z małymi problemami. Wróciłem pod grotę i razem z Moniką i Damianem weszliśmy do środka. Po rozmowie i włączeniu latarek zwiedziliśmy tylko parter, bo piętra mieliśmy zwiedzone, a przybyliśmy tu, by wspólnie udać się do podziemi, w których drzemał socjalizm. Na piętrze zwiedziliśmy scenę, korytarze i barek.
Po czym przystąpiliśmy do zwiedzania dolnych pomieszczeń budynku. Z początku myślałem, by nie wrzucać fotek do sieci z piwnic, by za bardzo ich nie zniszczyli, ale i tak już o tym wspaniałym elemencie tego budynku każdy wie, więc swoje trzy grosze dorzucam i ja. Garażem dotarliśmy do pomieszczenia prób orkiestry dętej. Zdjęcia orkiestry, porwana chorągwia, czapki… Wow czas się zatrzymał. Dokumentacja w kartonach… Idziemy dalej. Dziurą w ścianie przechodzimy dalej. Całe kartony dokumentacji, Monitor Polski… Godło PRL i Lenin jako wzór…. Takie rzeczy tylko w Grocie. Stosy książek propagandowych. Socjalistyczna czcionka. Pomieszczenia z kartami pacjentów. Rzucone nosze, pakiety chemiczne (na wypadek wojny?).
Fantów w Grocie Ci u nas dostatek. Zazwyczaj gdy mam styczność z „żywym socjalizmem”, lubię snuć długie wywody, ale pisząc tę relację muszę się ograniczać do minimum, za co bardzo przepraszam, bo poza prowadzeniem strony WWW mam jeszcze w danej chwili mnóstwo obowiązków. Dlatego ten artykuł jest bardzo okrojony, a nie chciałbym robić kosmicznych zaległości z relacjami.
Centrala telefoniczna XXIw. niniopnej epoki.
Wszyliśmy z groty i udaliśmy się do Pruszkowa odwiedzić babcię. Podczas drogi była okazja porozmawiać z Damianem i Moniką na spokojnie. Monika i Damian zaprowadzili mnie do babci pod sam płot, a nawet za. Rozejrzeliśmy się, czy nikt nie patrzy i udaliśmy się za płot, a potem przez okno do domu. Zdumiewał na fakt mnóstwa butelek leżących dokoła budynku. Lala bez głowy i klatki chlebówki. W korytarzu podłoga mało stabilna.
Wchodzimy bez pukania do babci. Po naszej lewej stronie zwracamy uwagę na kalendarz, którego kartki przestały być rwane 24 grudnia.
Czyżby z żalu, że nikt nie odwiedził babci, nasza babcia skończyła żywot? Kuchnia w doskonałym stanie. Pokój, pomimo bałaganu też. Z resztą co tu dużo opisywać i wywodzić się na ten temat, łapcie zdjęcia, bo nie mam dziś czasu na długie opisy. Jeszcze raz Dziękuję Monice i Damianowi za wizytę u babci.
PS. Odwiedziliśmy jeszcze opuszczony dom śmierdzący kupą. Dom bez okien, drzwi, ale z lokatorami na ostatnim piętrze.
Na koniec macie wszystkie zdjęcia w jednaj galerii:
© 2011 by GPIUTMD