Opuszczone budynki, imprezy, gry i wiele innych...
  • Relacja z I wypadu do Czarnobyla
  • Relacja z II wypadu do Czarnobyla.
jtemplate.ru - free Joomla templates

Dobrze znane, kochane swoje strony... i nie tylko. Po opuszczonych, swoich okolicach.


W tym roku to była najbardziej soczysta wyprawa. Obiekty dobrze mi znane, ale i nowo poznane, były wystarczającą rekompensatą za koncert w opuszczonym klubie robotnika, który niestety się nie odbył. Nasza grupa liczyła komplet samochodowy i tą grupką wsiedliśmy w pojazd, by zwiedzić pierwszy obiekt oddalony od stacji kolejowej w Pilawie niespełna kilkaset metrów. Jednak przed przyjazdem przyjaciół z Warszawy z Mariolą udaliśmy się na spacer wzdłuż torów kolejowych. Żaden opuszczony obiekt w tym momencie niestety nie spadł nam z nieba, ani nie pojawił się nam w cudowny sposób, jednak uwagę naszą zwrócił pewien miś i to wcale nie był słynny Uszatek z Dobranocki.




Dom przy koleji


Dojechaliśmy pod drewniany domek, zostawiając swe auto naprzeciw miejsca, gdzie pracowali robotnicy kolejowi. Pan Miecio, pracownik kolei, z wielką serdecznością powitał nas, co prawda nie chlebem i solą, ale serdecznym uśmiechem i poradą jak dokładnie dojechać do obiektów, które nas interesowały. Mówił nam, że chodzić sobie możemy swobodnie wzdłuż torów kolejowych, podejść pod wieżę ciśnień, ale widząc nasze aparaty zabronił nam robienia zdjęć w miejscach, gdzie obejmuje zasięg okna gościa, którzy zarządzał tu koleją. Nie z powodu „zakazu robienia zdjęć”, ale ponoć, gdy kierownik widzi aparaty od razu dzwoni po SOK-istów lub Policę. Faktycznie, tylko podeszliśmy pod wieżę ciśnień i już jakiś czarny łeb pojawił się w oknie, niczym kamera monitoringu śledząca nasze ruchy. Chłopcy z kolei wołali pana Miecia do pracy, ale ten nie bardzo chciał do niej wracać. Wieża piękna, okazała, ale zamknięta. Obok wieży, jakiś ceglany budynek, okratowany i ze śmieciami. Wróciliśmy do tego drewnianego, długiego domku. Przedzierając się przez jakieś chaszcze, dotarliśmy do jedynego otwartego okienka, bez problemu dostaliśmy się do środka, lądując w pustym pokoju. Z pustego pokoju, było przejście do kolejnego pustego pokoju, a stamtąd , przejście do pustego korytarza, a z niego, było przejście do pustego pokoju, a następnie z niego, do ciemnego pustego pokoju, potem był pusty pokój, a następnie znowu ciemny pusty ciemny pokój.

W tym miejscu znalazło się wejście do małego ciasnego, zaśmieconego pomieszczenia, ale było też i przejście do pustego pokoju. Ten pusty pokój dzielił nas jedynie z pustym pokojem ze złotą tapetą, do pokoju w którym znajdowały się żery lumpa.

Na jego materacu leżała tylko czarna kapota i żyrandol, który  urwał się z sufitu. Okoliczny pan żywił się jedynie parówkami, na co wskazywały śmieci, pozostawione obok wyrka. Takim to dobrze, niczym się nie przejmuje, literatura blisko człowieka, cała podłoga była nią wyścielana, jedzenie przy wyrku i kibel za futryną. Żyć nie umierać… albo współczuć, że ludzie muszą tułać się na świecie właśnie w taki sposób. Wróciliśmy do okienka, którym wskoczyliśmy i zwiedziliśmy drugą część budynku. Tym razem może pominę opis pustych pokoi i przejdę do opisu wyjścia. Wracaliśmy się w stronę auta, zwracając uwagę na fajną tabliczkę  z nazwą ulicy i jej numerem.  Odchodząc, kątem oka rzuciliśmy jeszcze wzrok na starą piwnicę. Wsiadamy w auto i jedziemy do kolejnego obiektu w Pilawie.

  • kgb okolice by pawelet 001
  • kgb okolice by pawelet 002
  • kgb okolice by pawelet 003
  • kgb okolice by pawelet 004
  • kgb okolice by pawelet 005
  • kgb okolice by pawelet 006
  • kgb okolice by pawelet 007
  • kgb okolice by pawelet 008
  • kgb okolice by pawelet 009

Baza naprawcza PKS

You need to a flashplayer enabled browser to view this YouTube video

You need to a flashplayer enabled browser to view this YouTube video

You need to a flashplayer enabled browser to view this YouTube video

You need to a flashplayer enabled browser to view this YouTube video

Przejeżdżamy przez przejazd kolejowy, a następnie zmierzamy wzdłuż torów kolejowych, kierując się w stronę strzelistego komina. Udajemy się ponownie przez tory i naszą drogę zagradza brama z napisem drukarnia. Wykręciliśmy autem i zatrzymaliśmy się przy budce cieciówce. Adrian poszedł negocjować warunki wejścia. Były wygórowane, cieć żądał 1000$ od osoby, za otwarcie bramy, ale tyle drobnych przy sobie nie mieliśmy, a palet z miliardami nie chciało nam się napoczynać, więc ugadaliśmy się w ten sposób, że cieć nam bramy nie będzie otwierał, ale pozwoli  nam wejść na teren jeśli sami sobie poradzimy z płotem. Na oczach ciecia przeskoczyliśmy przez płot i znaleźliśmy się na terenie. Od obiektu dzieliło nas 200 metrów. Ten obiekt, w skali urbexu, to cudeńko polane czekoladą. Stan rzeczywisty opłakany, ale widać, że miejsce bardzo rzadko jest odwiedzane przez okolicznych obszczymurków. Złomiarze także dość rzadko tu wpadają, więc cicho sza. Nikomu nie mówmy, ale by pomalować wszystkie amelinum na obiekcie, potrzebne byłyby dwie cysterny z farbą. Wchodzimy do pierwszego budynku. Duży pusty obiekt, łuszczanka i cztery ściany biurowe. Piętro wyżej, to samo, duże pomieszczenie i cztery ściany biurowe. Jeszcze piętro wyżej znów duże pomieszczenia, ale w ścianach biurowych już szafeczka, dokumenty. Bierzemy jakąś teczkę bezpośrednio z szafki i otwieramy ją. W środku znaleźliśmy dokumenty ekspertyzy pompy hydroforowej z mojej sąsiedniej miejscowości, co najciekawsze, dopiero przeglądając zdjęcia zwróciłem na to uwagę. Wynik ekspertyzy zawierał wskazanie kupna nowej pompy, bo ta słabo ciągnie.

Gdyby ktoś zabłądził w tym budynku, znaleźliśmy również plany budynku. Wychodzimy z tego pomieszczenia i zmierzamy do kolejnego, wchodząc do niego garażem. Pojawiły się słynne beczki, które ktoś opisywał na forgottenie podając, że składowane są tu substancje nieznanego pochodzenia, jednak podchodząc do nich bliżej, biorę odrobinę na rękę, rozsmarowuję po dłoni , wchodzę do ciemni i nie potrzebuję już latarki na głowie, z którą wyglądałem jak kosmita. W jednym, z pomieszczeń znaleźliśmy duży piec. Na podziw zasługują okna, które miały jedną zieloną szybkę.

Klimatycznie to wyglądało i było swoiste dla tego miejsca. Nigdzie indziej nie spotkałem się z czymś takim. W jednej z szafek znaleźliśmy butelkę po żytniej, nekrolog, a także kalendarz z 1979r, ciekawym zjawiskiem jakie tu zaobserwowałem było to, że wszystkie kartki w kalendarzach, zeszytach były nadal olśniewająco białe.

Wszędzie zazwyczaj znajduje się pożółknięte. Ostatnim obiektem na terenie była największa hala, jednak z zawalonym dachem, prawdopodobnie zawaliła się od śniegu i nikt się tym nie przejmował. Porównując do Ursusa była trochę mniejszą halą, ale Nexpol, przy Marywilskiej się chował.

Nawet dobrze zachowała się część socjalna, choć w strasznym bałaganie. Na dole znajdowały się jeszcze nieduże pomieszczenia dla mechaników. To w nich spotkaliśmy dużo puszek po smarach, kalendarz z Jezusem, który ktoś usmarował krwią.

Młody nawet znalazł planszę ze schematem silnika w języku czeskim.

Umownie ten były zakład dziś nazywa się bazą PKS. Bazą, czyli miejscem, gdzie jest pętla lub zajezdnia autobusowa. Niestety, tu nie było dworca, ale chyba duży zakład zajmujący się naprawami autobusów z dużego okręgu. Ten mój wywód pojawił się, gdy zobaczyłem tę oto tabliczkę, ale gdy Młody znalazł dla nas medale, zostałem w swej hipotezie utwierdzony.

Po schodach dotarliśmy do części biurowo socjalnej. Do każdego pokoju pomieszczenia prowadził korytarz z uginającą się podłogą. Mieliśmy opory, by po niej bezpiecznie stąpać, ale wreszcie gdy upewniliśmy się, że strop poniżej jest betonowy, bez oporów  lub z małymi, przemierzaliśmy korytarz odwiedzając każdy pokój i powierzchownie oglądając fanty. Najciekawszym pokojem był ten, który miał najwięcej akt i młody w nim wyborował kolejną planszę, tym razem z kryptonimami osób dowodzących z ćwiczeń zgrywających, które odbyły się w 28 lat temu. Popatrzcie na ostatni kryptonim, czyżby od tego stanowiska Tusek wpadł na pomysł, by nowoczesne boiska na wsiach nazwać Orlikami?

Na tebeli była też uwaga, by nie zmieniać kryptonimów, jeśli nie uzyska się odpowiedniego polecenia od odpowiedniej osoby. Gdyby ktoś przez przypadek podał zły kryptonim, popełniłby ogromny błąd, który mógłby wpłynąć negatywnie na losy świetlistej socjalistycznej Polski. Po okolicznych wsiach zachowało się kilka legend związanych z pomyłkami na falach radiowych, które mogły  się prawdopodobnie pojawić. W 1986 r. ktoś pomylił kryptonim i wybuchł Czarnobyl, znów w 1991r. pomyłka również się pojawiła i rozpadło się ZSRR. Do końca jednak nie wiadomo, ile w tych legendach prawdy. Dziwi mnie sam fakt, iż komuna u nas się rozpadła, a nie ma żadnej powiązanej legendy z tym wydarzeniem i ze zmianą kryptonimów. Kończąc zwiedzanie  pomieszczeń socjalnych, zostaliśmy uhonorowani medalami przez Młodego z K.G.B. i medale mnie jeszcze bardziej utwierdziły w tym, że zakład ten służył głównie do naprawiana .Opuściliśmy obiekt ciesząc oczy nim jeszcze na koniec. Przeskoczyliśmy przez ten sam płot, którym wbijaliśmy się na teren, gdy nagle wyskoczył do nas pies… labrador i chciał, by go głaskać. Podziękowaliśmy cieciowi za gościnność i ruszyliśmy do Garwolina.

  • kgb okolice by pawelet 001
  • kgb okolice by pawelet 002
  • kgb okolice by pawelet 003
  • kgb okolice by pawelet 004
  • kgb okolice by pawelet 005
  • kgb okolice by pawelet 006
  • kgb okolice by pawelet 007
  • kgb okolice by pawelet 008
  • kgb okolice by pawelet 009
  • kgb okolice by pawelet 010
  • kgb okolice by pawelet 011
  • kgb okolice by pawelet 012
  • kgb okolice by pawelet 013
  • kgb okolice by pawelet 014
  • kgb okolice by pawelet 015
  • kgb okolice by pawelet 016
  • kgb okolice by pawelet 017
  • kgb okolice by pawelet 018
  • kgb okolice by pawelet 019
  • kgb okolice by pawelet 020
  • kgb okolice by pawelet 021
  • kgb okolice by pawelet 022
  • kgb okolice by pawelet 023
  • kgb okolice by pawelet 024
  • kgb okolice by pawelet 025
  • kgb okolice by pawelet 026
  • kgb okolice by pawelet 027
  • kgb okolice by pawelet 028
  • kgb okolice by pawelet 029
  • kgb okolice by pawelet 030
  • kgb okolice by pawelet 031
  • kgb okolice by pawelet 032
  • kgb okolice by pawelet 033
  • kgb okolice by pawelet 034
  • kgb okolice by pawelet 035
  • kgb okolice by pawelet 036
  • kgb okolice by pawelet 037
  • kgb okolice by pawelet 038
  • kgb okolice by pawelet 039
  • kgb okolice by pawelet 040
  • kgb okolice by pawelet 041
  • kgb okolice by pawelet 042
  • kgb okolice by pawelet 043
  • kgb okolice by pawelet 044
  • kgb okolice by pawelet 045
  • kgb okolice by pawelet 046
  • kgb okolice by pawelet 047
  • kgb okolice by pawelet 048
  • kgb okolice by pawelet 049
  • kgb okolice by pawelet 050
  • kgb okolice by pawelet 051
  • kgb okolice by pawelet 052
  • kgb okolice by pawelet 053
  • kgb okolice by pawelet 054
  • kgb okolice by pawelet 055
  • kgb okolice by pawelet 056
  • kgb okolice by pawelet 057
  • kgb okolice by pawelet 058
  • kgb okolice by pawelet 059
  • kgb okolice by pawelet 060
  • kgb okolice by pawelet 061
  • kgb okolice by pawelet 062
  • kgb okolice by pawelet 063
  • kgb okolice by pawelet 064
  • kgb okolice by pawelet 065

Zjazd na Miętne, by przez szybę samochodu zobaczyć pozostałości budynku po cegielni na dzisiejszym terenie składu budowlanego. Z obiektu został sam szkielet i kolumny podtrzymujące dach. Jedziemy dalej.

Internat w Garwolinie, przekształcony na poradnię psycho-patologiczą

You need to a flashplayer enabled browser to view this YouTube video

Postój przy TUSCO, by uzupełnić zapasy. Jedziemy na ul. Stacyjną w Garwolinie, by zwiedzić były internat, który potem pełnił funkcję poradni psycho-patologicznej. Kilka lat temu owa poradnia jeszcze funkcjonowała i mój młodszy brat do niej uczęszczał, bo stwierdzono u niego HDEHA, diagnoza okazała się jednak nietrafiona i pani psycholożka rozkładała wtedy ręce mówiąc, że na leserstwo nie ma lekarstwa i waląc go po głowie krzesłem, mobilizowała go, by wziął się  do nauki. Patrząc na tamte czasy dziwię się, dlaczego zamknięto tę placówkę, skoro ten rodzaj resocjalizacji połączony z reedukacją, polecał sam minister zdrowia, ten chory na serce wraz z ministrem edukacji, tym, który miał skończone tylko osiem klas. Jakby nie było, mój brat wyszedł na ludzi, obecnie kończy zawodówkę i odbywa praktyki w zakładzie masarskim, ucząc się na rzeźnika. Wracając do obiektu,  kiedyś część, gdzie była kuchnia, była ogólnodostępna, jednak zajeżdżając na miejsce okna i drzwi zostały zastawione blachą. Zdjęcia z wnętrza były robione z rok temu w zimę. Dziś udało się tylko znaleźć dziurę w oknie i zejść do piwnicy. Z wielką radością myśleliśmy, że uda się zwiedzić całe trzy piętra, ale piwnica, do której wleźliśmy okazała się ślepą uliczką, w której spotkaliśmy trochę złomu i dwie stare wagi.

Poniższe zdjęcia były robione rok, przed eksploracją:

  • kgb okolice by pawelet 001
  • kgb okolice by pawelet 002
  • kgb okolice by pawelet 003
  • kgb okolice by pawelet 004
  • kgb okolice by pawelet 005
  • kgb okolice by pawelet 006
  • kgb okolice by pawelet 007
  • kgb okolice by pawelet 008
  • kgb okolice by pawelet 009
  • kgb okolice by pawelet 010
  • kgb okolice by pawelet 011
  • kgb okolice by pawelet 012
  • kgb okolice by pawelet 013
  • kgb okolice by pawelet 014
  • kgb okolice by pawelet 015
  • kgb okolice by pawelet 016
  • kgb okolice by pawelet 017
  • kgb okolice by pawelet 018
  • kgb okolice by pawelet 019
  • kgb okolice by pawelet 020
  • kgb okolice by pawelet 021
  • kgb okolice by pawelet 022
  • kgb okolice by pawelet 023
  • kgb okolice by pawelet 024
  • kgb okolice by pawelet 025
  • kgb okolice by pawelet 026
  • kgb okolice by pawelet 027
  • kgb okolice by pawelet 028
  • kgb okolice by pawelet 029
  • kgb okolice by pawelet 030
  • kgb okolice by pawelet 031
  • kgb okolice by pawelet 032
  • kgb okolice by pawelet 033
  • kgb okolice by pawelet 034
  • kgb okolice by pawelet 035
  • kgb okolice by pawelet 036
  • kgb okolice by pawelet 037
  • kgb okolice by pawelet 038
  • kgb okolice by pawelet 039
  • kgb okolice by pawelet 040
  • kgb okolice by pawelet 041
  • kgb okolice by pawelet 042
  • kgb okolice by pawelet 043
  • kgb okolice by pawelet 044
  • kgb okolice by pawelet 045
  • kgb okolice by pawelet 046
  • kgb okolice by pawelet 047
  • kgb okolice by pawelet 048
  • kgb okolice by pawelet 049
  • kgb okolice by pawelet 050
  • kgb okolice by pawelet 051
  • kgb okolice by pawelet 052
  • kgb okolice by pawelet 053
  • kgb okolice by pawelet 054

Postanowiliśmy oddalić się od Garwolina. Uderzyliśmy w kierunku Siedlec do Lalin.

Ruiny w Niecieplinie

You need to a flashplayer enabled browser to view this YouTube video

Okazyjnie zatrzymaliśmy się przy ruinach młyna w Niecieplinie. Chciałem też zajechać z K.G.B do domku po dziadkach, w którym odbył się koncert, ale po konsultacji z okolicznymi chłopakami żadnego nie było w okolicy, by otworzył nam do domku drzwi. Okolica ruin każdemu się podobała. Czerwona cegła, maszyny w ziemi, aż dziwne, że nikt nie wywiózł na żyletki. Postanowiliśmy, że zrobimy tu grilla, ale grill został zrobiony w innym miejscu.

  • kgb okolice by pawelet 003
  • kgb okolice by pawelet 004
  • kgb okolice by pawelet 005

Młyn Chromin

W Chrominie zatrzymaliśmy się przy drewnianym wiatraku. Do środka weszliśmy, ale w środku nie było nic okazałego. Kiedyś miałem okazję wejść piętro wyżej, ale zrezygnowałem ze względu na kiepski stan schodów. W dniu zwiedzania po schodach nie został żaden ślad. To zdjęcie wrzuciłem na Ryjbooka po eksploracji i spostrzegawcze oczy Łukasza z DPUET dostrzegły eternit na dachu. Zrobiliśmy tu sobie zdjęcie grupowe i uderzyliśmy do Lalin, gdzie znajdowała się szkoła, którą bardzo chciał zwiedzić Młody.

  • kgb okolice by pawelet 001
  • kgb okolice by pawelet 002
  • kgb okolice by pawelet 003

Miejsce

W lokalnym sklepie uzupełniliśmy płyny i pieszo podeszliśmy pod miejsce, kiedyś trzeba było przeskoczyć przez furtkę, teraz ktoś się wkurzył i zerwał kłódę z niej, pozostawiając bezproblemowe przejście. Wchodzimy na teren i patrzymy na iglaki, które przyrosły i to sporo… Wchodzimy najpierw do pustego prywatnego miejsca, jednak wytapetowanego. Potem przeszliśmy do głównego, ogromnego, ciemnego korytarza szkoły. Zaczynało się robić nastrojowo. Weszliśmy do jednej z pustych miejsc, w których krzyż był jedynym wyposażeniem, który ostał się w w miejscu. Czyżby ten święty symbol był zapomnianym elementem przy zabieraniu inwentarza? Czy może osoby zabierające inwentarz nie chciały traktować krzyża, jako coś, co kładzie się razem z krzesłami, stolikami, biurkami do jednego pudła?  Szliśmy sobie spokojnie, gdy nagle młody wydusił z siebie słowa: „Justynka, uważaj, bo tu jest potłuczona umywalk…a” i w tym momencie Justynka się skaleczyła, zahaczając nogą o ostry kawałek sanitarnego zlewu. Wyglądało to dość nieciekawie, rana cięta, z której lała się krew, całe szczęście nie strumieniami, ale wyglądało to dość poważnie. Zasugerowałem, by przerwać zwiedzanie i udać się do szpitala na zszycie rany, ale suma summarum uznaliśmy, że jeśli odkazimy ranę, dobrze zabandażujemy i noga naszej koleżanki nie będzie bardzo boleć, to będziemy zwiedzać dalej. W międzyczasie Mariola skoczyła do pobliskiego sklepu po wodę utlenioną i środki opatrunkowe. Tacy z nas bohaterowie, a gdy przyszło opatrzyć ranę, to wszyscy się bali. W końcu rana została zabandażowana. Dostaliśmy się na strych, robiąc tam kilka zdjęć. 

 

PGR w Seroczynie i SKR w Wodyniach

You need to a flashplayer enabled browser to view this YouTube video

Po drodze wypatrzyliśmy komin i PGR-y w Seroczynie, jednak one funkcjonowały. Dalej w Wodyniach. Był jakiś SKR, gdzie większość obiektów była zamknięta, ale oczywiście trzymając się zasady, szarpnij za wszystkie okna i drzwi, a coś się otworzy udało się znaleźć wejście do składu technicznego. Mijając studzienkę kanalizacyjną, przykrytą drzwiami od lodówki Mińsk wszyscy dostali się do drzwi i weszli pozwiedzać. Standardowo u wejścia tablice ostrzegawcze o zakazie palenia i informacja o tym, by unikać pożaru.

A w środku same rzeczy są niestety łatwopalne. Wór z zeszytami, przepraszam… nie z zeszytami, tylko z kajetami, bo wszystkie mają taką samą okładkę, ale okładki kolorowe okładki leżały w drugim worze.

Znaleźliśmy też telewizor Fiord w super stanie, była to atrakcja, która znacznie podniosłą atrakcyjność, z tej lichości miejsca.

Ktoś nawet w obawie o przed najnowszymi unijnymi dyrektywami schował za zapas karton żarówek.

Socjalizm oszczędzał (cha,cha) na każdym kawałku blachy więc tabliczka z informacją o trutce na szczury została wykonana na papierze.

Tego typu tabliczka była widziana przeze mnie pierwszy raz w życiu. Socjalizm był oszczędny, bo nie każdy zakład było stać na taką papierową tabliczkę, by nie żreć spod niej pszenicy nasiąkniętej trutką. W tym miejscu Młody z K.G.B. zadał mi pytanie, czy wiem do czego służył kosz, który wskazał i powiedział, że jak nie zgadnę to mi wpierd… miałem tylko trzy szanse. „Na ziemnioki” powiedziałem. Młody pokręcił przecząco głową. „Na japcoki”. Młody odparł też nie i kazał się zastanowić. Mariola uratowała mi tyłek, że na wino, a dokładnie na gąsior do wina. Gdy padła prawidłowa odpowiedź oburzyłem się, że moja druga odpowiedź nie została uznana, bo „japcoki” to u nas potocznie wina (te tanie).

Wyszliśmy z terenu, podjeżdżając do starego SKR-owskiego budynku z kominem, jednak był on zamieszkany. Zrobiliśmy tu krótki postój i poświęciliśmy trochę czasu na gadanie. Nagle usłyszeliśmy potężny warkot, który po około pięciu minutach kazał się nam na żywo przed oczami. Była to piękna białogłowa, siodłająca polską świetlistą, myśl techniczną i inżynieryjną. Gdy nas minęła nas, wszyscy wybuchliśmy śmiechem, gdy ujrzeliśmy rejestrację  motocykla, zaczynająca się literami „SEX”, na którym jechała dziewczyna. Trochę wtedy zgłodnieliśmy i pomyśleliśmy, że watro byłoby zrobić grilla niedługo.

  • kgb okolice by pawelet 001
  • kgb okolice by pawelet 002
  • kgb okolice by pawelet 003
  • kgb okolice by pawelet 004
  • kgb okolice by pawelet 005
  • kgb okolice by pawelet 006
  • kgb okolice by pawelet 007
  • kgb okolice by pawelet 008
  • kgb okolice by pawelet 009
  • kgb okolice by pawelet 010
  • kgb okolice by pawelet 011

Cegielnie za Stoczkiem Łukowskim

You need to a flashplayer enabled browser to view this YouTube video

Kolejna lokacja, czyli cegielnia okazałą się rewelacyjnym miejscem na udanego grilla. Cisza, spokój, las, szałasy do robienia cegły i porozrzucane prezerwatywy. Obeszliśmy dwa, trzy szałasy, wszystkie wyglądały identycznie, wiec wspólnie rozpaliliśmy grilla.

W tym miejscu ponoć była ukryta skrzynka geocache, ale nie udało jej się znaleźć, choć dogłębnie szukaliśmy. Niestety miejsce, w którym kesz został ukryty niszczał z dnia na dzień, na dodatek skrzynka została ukryta pod metalowym prętem, który przez złomiarzy został zapewne wytargany na złom. Ludzie nie tylko kradną tu metalowe elementy, ale i również cegły. Ponownie okazją do śmiechu była tabliczka z napisem: „Złodzieju zostaw w spokoju tą cegłę! W Stoczku jest po o,70gr”.

 O rany!!! Ale tanio po zero i siedem dziesiątych grosza. Faktycznie tanio, kraść się nie opłaca, a jak się całą patelnię zamówi, to pewnie jeszcze na podwórko przywiozą. Swoją drogą nie chcę tu odsyłać zdjęcia na wiocha.pl, ale powinniście wiedzieć, że w sklepie, w którym robię zakupy też wisi kartka, że torebki kosztują 0,5gr. I zawsze biorąc dodatkową torbę, pytam, czy mają wydać z grosza. Dla formalności dodam, że zapis powinien wyglądać tak: 70gr. lub tak: 0,70zł. ewentualnie 0,7PLN. W przypadku sklepu powinno to wyglądać tak: 5gr. lub 0,05zł.W pierwotnym wypadku podana kwota ma inną wartość, ale ludzie i tak wiedzą o co chodzi. Czyżby matura z matematyki była tylko niepotrzebnym wymysłem niewiadomo kogo? Z resztą sam też robię b błędy i to pokaźną ilość, ale osobiście szanuję każdą uwagę i każdą radę, zauważoną, przez czytelnika w swoich tekstach. Gdybyś ty czytelniku widział jakiś błąd, nie bój się i zgłoś go! To twój obowiązek, bo dzięki takim osobom jak ty Internet wygląda jak należy.  Sam oczywiście nie piszę swoich tekstów, mam do tego sztab radzieckich uczonych i amerykańskich naukowców, a wszystko zamawiam w hurtowych ilościach z Chin. I myślicie, że wtedy wszystko jest już OK.? Nieprawda, tekst jeszcze sprawdza korektorka - Dorota (którą serdecznie pozdrawiam) wszystko po to, by  błędów było jak najmniej, a czasem i tak się przedostają, szczególnie w nagłówkach i to z mojej winy.

Rozczarowani tym, że kesza zwyczajnie nie było, udaliśmy się jeszcze do budek przy cegielniach. W nich znaleźliśmy jeszcze zdrową zgrzewkę Pepsi Coli.

Wróciliśmy, by odpocząć przy grillu i szamać jedzonko przygotowane przez K.G.B. Była to chwila oddechu, by nabrać sił na drogę i okazja, by porozmawiać o wielu rzeczach, znalazły się tu tematy postrzegania polityki i prawa, ale było i miejsce na wspomnienia z przeżytych eksploracji.

  • kgb okolice by pawelet 001
  • kgb okolice by pawelet 002
  • kgb okolice by pawelet 003
  • kgb okolice by pawelet 004
  • kgb okolice by pawelet 005
  • kgb okolice by pawelet 006
  • kgb okolice by pawelet 007
  • kgb okolice by pawelet 008
  • kgb okolice by pawelet 009
  • kgb okolice by pawelet 010
  • kgb okolice by pawelet 011
  • kgb okolice by pawelet 012

Wieża ciśnień w Rudzie Talubskiej

You need to a flashplayer enabled browser to view this YouTube video

Posileni przemierzyliśmy mnogo kilometrów, by powrócić w strony Garwolina i udać się do wieży ciśnień w Rudzie Talubskiej. Olbrzymia i strzelista, wprawiała w zachwyt wszystkich.

Byłem już tu po raz enty, więc znałem jej każdy zakamarek, ale paradoksem jest to, że zawsze gdy tu przybywałem odkrywałem coś nowego. Tym razem w niej dostrzegłem napisy z 2004 r. Jestem ciekaw, co sam robiłem w 2004 i co robią teraz Ci, którzy tu zawitali 13.06.04r.Jeśli to ty napisałeś i czytasz to teraz odezwij się do mnie, ślad pozostawiony przez ciebie jak na razie nie zaginął. Jak wyglądało wejście do środka? Pierwszy wtargnął do środka Adrian, robiąc wielki hałas i o mało nie łamiąc karku w dziurze. Potem wskoczyłem ja i Młody. Kobiety zostały. Stopniowo jak zawsze pojedynczo wbijaliśmy na górę. Na drugich schodkach, już jakiś złomiarz przywłaszczył sobie barierki ochronne. Czy naprawdę dla tych kilku pryt było to warte?

Dotarliśmy sprawnie i szybko na szczyt. A tam baniak i z powrotem na dół. Kto miał lęk wysokości, to się bał, ale zeszliśmy wszyscy odhaczając obiekt z listy i wyruszyliśmy do jednego z moich ulubionych obiektów, który zostaje rozkradany, gdy tylko zachodzi słońce.

  • kgb okolice by pawelet 001
  • kgb okolice by pawelet 002
  • kgb okolice by pawelet 003
  • kgb okolice by pawelet 004
  • kgb okolice by pawelet 005

„Świt”

You need to a flashplayer enabled browser to view this YouTube video

Drewniane letnisko „Świt” w Łaskarzewie jest wspaniałe, jednak eksploratorzy bardzo rzadko je odwiedzają. Jak wiele razy mówiłem, łącza internetowe w naszych okolicach dotarły bardzo niedawno, więc hobby, które najczęściej swój początek ma w Internecie, uprawia bardzo mało osób. To dlatego powiat garwoliński jest białą plamą na forgotten i openaching. Umieszczenie „Świtu” na forgotten nie przyczyniło się do spadku atrakcyjności obiektu. Ale lokalni swoje robią. Zawsze gdy wpadam w to miejsce, widzę w jednym miejscu naszykowane dwa, trzy przedmioty żelazne w jednym miejscu. Pod osłoną nocy szabrownicy zapewne przychodzą i zajmują się przemycaniem tego na złom. To straszne, że do tego dochodzi. To straszne, że obiekty mające za sobą wspaniałą historię nie znajdują akceptacji w kapitalistycznym świecie. Letniska umiejscowione w nieznanych zakątkach Polski, by znalazły rację bytu musiałyby nie nazywać się letniskami a hotelami. Hotelami, które toczą pomiędzy sobą „Gwiezdne Wojny” o to czy jakiś hotel ma trzy lub pięć gwiazdek. „Świt” runął gdzieś ok. 2000 roku. Właściciel z początku dbał o obiekt, teren był dokładnie ogrodzony siatką, po posesji biegały psy. Dziś siatka w jednym miejscu jest systematycznie wynoszona na złom, razem z elementami wyposażenia letniska. Pamiętam jeszcze jak widziałem na tym terenie psy, innym razem miałem styczność z właścicielem na obiekcie. My tym razem wchodząc do środka nie skakaliśmy przez żadne płoty, idąc lasem zwyczajnie weszliśmy na teren, bo nie było ogrodzenia. Na początek wzięliśmy na ruszt obiekt kuchenny, piec i klimatyczne zamrażary. Opowiadałem też o elementach wyposażenia, które widziałem wcześniej, ale już teraz po nich śladu nie było. Ze świecą tutaj ponownie szukać wieszaka, zrobionego zapewne przez okolicznego kowala. Pewnie nawet się golisz już tym wieszakiem, a nie wiesz? Pies zdechły też był. Przeszliśmy do głównego budynku. Znaleźliśmy pokój pielęgniarki, ale po pokoju nie daje się już poznać, że tu przebywała pani pielęgniarka, która miała tu swoją kanciapę. Prysznice rodem z horroru zostały też odwiedzone. Standardowo pokazałem dziurę w suficie, którą zrobił mój kolega, spadając z drugiego na pierwsze piętro. Pokoje jak wszędzie, dwa łóżka i szafka, gdzieniegdzie więcej fantów. Młody nawet wybobrował ruską gazetę.

Znaleźliśmy nawet stary radioodbiornik Giewont firmy Unitra. Gdy obeszliśmy cały „Świt”  jeszcze jeden obiekt w naszej wyprawie.

  • kgb okolice by pawelet 001
  • kgb okolice by pawelet 002
  • kgb okolice by pawelet 003
  • kgb okolice by pawelet 004
  • kgb okolice by pawelet 005
  • kgb okolice by pawelet 006
  • kgb okolice by pawelet 007
  • kgb okolice by pawelet 008
  • kgb okolice by pawelet 009

Gorzelnia Zadybie

Dotarliśmy do gorzelni w Zadybiu. Obiekt ceglany, który przestał systematycznie niszczeć. Obeszliśmy go dokładnie. Niestety ja już się obawiam chodzić po schodach, ale kiedyś byłem na poddaszu, teraz wolę jednak żyć i rozsądniej eksplorować. Nic szczególnego nie zostało mi w pamięci z Zadybia, oprócz tego, że Adrian wlazł na drewniane piętro i ot tak sobie skakał. Na tym skończyliśmy, choć w planach było jeszcze zwiedzenie trzech obiektów w Wildze, ale zbyt szybko zapadł zmrok i zrezygnowaliśmy z ich zwiedzania.

  • kgb okolice by pawelet 001
  • kgb okolice by pawelet 002
  • kgb okolice by pawelet 003
  • kgb okolice by pawelet 004

Pisząc te słowa wieńczę wyprawę, którą uznaję za znakomitą. Udało się bezprzypałowo dużo zobaczyć i odkryć nieoflagowane na forgotten miejsca. Było super i nie mogę się doczekać kolejnej zorganizowanej wyprawy, a z tą może być ciężko. Na stronie miał się ukazać mini raport ze sklepu mięsnego, ale jak to z czasem i ze mną bywa, raport kiedyś się ukaże. Ta relacja też nie spieszyła się ujrzeć światło dzienne, ale wreszcie jest.

 

Panel boczny

Promowani

 

 

 

EXPLORATION RUINS

 

Facebook


Kontakt: pawelet@wp.pl