Opuszczone budynki, imprezy, gry i wiele innych...
  • Relacja z I wypadu do Czarnobyla
  • Relacja z II wypadu do Czarnobyla.
jtemplate.ru - free Joomla templates

Eksploracja bardzo spontaniczna. Wystarczyła tylko propozycja, że wybieramy się gdzieś na opuszczone i zrealizowaliśmy to pomyślnie. Młody po mało udanej nocy kamieniczników był z deczka zniesmaczony i sceptycznie podchodził do dzisiejszej eksploracji.

Witam wszystkich Internautów odwiedzających moją stronę. Dawno nie było notki technicznej, bo codzienne życie nie pozwalało mi zanurzyć się spokojnie w web masteringu... 

Koncert na Niecieplinie, tym razem grał Bunt! Co tu komentować, to był kolejny punkowy, udany koncert. 15 osób zadeklarowanych na Facebooku... o wiele, wiele więcej osób dostrzeżonych na koncercie. Kilka coverów, kilka autorskich piosenek, by publika dawała czadu. Było nieźle i kto nie był, nich żałuje.

Sceptycznie podchodzę do tytułów, które pierwszy raz słyszę. Widziałem w sieci reklamy tej gry, jednak okładka nie wywoła u mnie pozytywnych wrażeń typu: „Weź, kup to!” i dlatego tytuł odpuściłem. W tym roku będąc we wrześniu na Ukrainie byliśmy w sklepie z grami. Czy wiecie, że na Ukrainie można kupić legalnie pirata? Serio, kupujesz grę, a nawet paczkę przyzwoitych tytułów za grosze (15 – 25zł). Miejsca temu przypadkowi poświęcę w innej relacji, bo fakt ten w Polsce w obecnych czasach trudno sobie wyobrazić. Chodzimy sobie po tym sklepie śmiejąc się, że za 25zł można kupić wszystkie części Battlefielda. Moją uwagę przykuła gra, w którą grał młody chłopak w sklepie. Zapytałem sgo: „Izwinitję, kakaja eto kampjuciernyja igra?” – Sleping Dogs odparł młodzieniec.

Przyszła pora by kontynuować wspaniały cykl wypraw do nocnego Konstancina. Lista dzisiejszych obiektów poza cegielnią nie pochodziła z naszej zaprzyjaźnionej strony. Była spisem wygooglowanych miejsc bez konkretnych informacji czy obiekt rzeczywiście jest opuszczony. Mimo tego i tak postanowiliśmy ruszyć w drogę. Pierwsza na liście widniała willa Greczynka. Jak się okazało obiekt spełniał nasze exploratorskie standardy (choć tak do końca opuszczony nie był). Z wejściem do budynku nie było problemów, część ekipy dziurą w podłodze przedostała się do piwnic, potem wdrapawszy się na parter znalazła drabinę i reszta mogła spokojnie wejść przez okno.

Lubię spontaniczne spotkania przy piwie. Kolejnego "Spotkania eksploratorów opuszczonych miejsc" nie śmiałem opuścić. Było to trzecie spotkanie z kolei, na które zdecydowałem się przybyć. Jak zwykle nie było czego żałować. Dwa ostatnie, odbyły się w Pubie Zielona Gęś na Mokotowie, lecz tym razem lokum naszego eventu stał się "Klub Wieżyca" na Alejach Jerozolimskich. Na spotkaniu, które zostało skrzyknięte przez Forgotten zagościli starzy dobrzy znajomi, których poznałem na wcześniejszych spotkaniach. Nie zabrakło zakręconych nowych twarzy, a wszyscy w biesiadnym nastroju sączyliśmy złocisty napój, rozmawiając o swych przeżytych eksploracjach i przygodach. Niestety podczas owej biesiady czas płynie tak szybko, a o oficjalnych zupełnie się nie pamięta, że tym razem ponownie nie uwieczniłem chwili fotografią, gdy dwa barowe stoły były zapełnione po brzegi. Wspomnę jeszcze, że oficjalnie zagościli na spotkaniu towarzysze z post-apo-2012 i KGB.

W drugiej połowie lata roku 2012 postanowiłem odwiedzić rodzinę, którą mam w Wielkopolsce. Byłem ciekaw, czy uda nam się zwiedzić coś opuszczonego przy okazji.

 Penetrowaliśmy i na dachu znaleźliśmy internet: 

Dzień pierwszy - Szkoła Rolnicza, Kijewo.

Nasz głód zaspokoiły dwa obiekty. Pierwszym z nich był kompleks budynków przyszkolnych placówki rolniczej. Mieliśmy obawy, czy wejść na teren od strony drogi. Samochody i ludzie kręcili się nieustannie. Na dodatek firma ochroniarska nie szczędziła tabliczek na płocie, reklamujących ich usługi. Tagowali swój teren dosłownie co dwadzieścia metrów i jeszcze bardziej dosłownie na czym się da, począwszy od ścian skończywszy na metalowych słupkach i drutach kolczastych wyznaczający zamknięty teren.

(PÓŁ)NOCNY KONSTANCIN VOL. 2 i 1/2Planując kolejny nocny wypad do Konstancina postanowiliśmy pojechać na około i dostać się tam przez Górę Kalwarie przy okazji sprawdzając dostępność tamtejszych koszar. Z info na forum wynika że budynki są szczelnie pozamykane i dobrze zabezpieczone co uniemożliwia zwiedzanie. Po dotarciu na miejsce rozpoczęliśmy explorację od budynków najdalej położonych od bramy wjazdowej. Na samym końcu drogi w dole zastaliśmy zrujnowany budynek, z wejściem nie było kłopotu widać nikt się nim nie interesuje... w środku pusto jedynie w piwnicy znaleźliśmy resztki wyposażenia wojskowego poza tym kilka studzienek będących kanałami ciepłowniczymi znajdowało się obok budynku w krzakach...

Plan ponownej wycieczki do Konstancina powstał już podczas pierwszej wyprawy w momencie gdy lista obiektów przeznaczonych do zwiedzenia z przyczyn niezależnych od nas w żaden sposób nie chciała się pokrywać z listą obiektów zwiedzonych ,jedna noc to stanowczo za mało… Od pierwszej wyprawy minęło co prawda dużo czasu ale jakoś nigdy nie mogliśmy ustalić terminu który odpowiadał by wszystkim… w końcu się udało choć pojechaliśmy w mniejszym składzie – 4-osobowym… niestety nie mógł z nami być Paweł (bądź co bądź założyciel tej strony) i w tym miejscu należą mu się gorące podziękowania za to że pomimo jego nieobecności zgodził się zamieścić naszą relacje…

W tym roku to była najbardziej soczysta wyprawa. Obiekty dobrze mi znane, ale i nowo poznane, były wystarczającą rekompensatą za koncert w opuszczonym klubie robotnika, który niestety się nie odbył. Nasza grupa liczyła komplet samochodowy i tą grupką wsiedliśmy w pojazd, by zwiedzić pierwszy obiekt oddalony od stacji kolejowej w Pilawie niespełna kilkaset metrów. Jednak przed przyjazdem przyjaciół z Warszawy z Mariolą udaliśmy się na spacer wzdłuż torów kolejowych. Żaden opuszczony obiekt w tym momencie niestety nie spadł nam z nieba, ani nie pojawił się nam w cudowny sposób, jednak uwagę naszą zwrócił pewien miś i to wcale nie był słynny Uszatek z Dobranocki.

Panel boczny

Promowani

 

 

 

EXPLORATION RUINS

 

Facebook


Kontakt: pawelet@wp.pl